Domy z liczb

Tak wyglądał pałac z ogrodem zimowym. Fotografia z archiwum Muzeum Miasta Łodzi.

Pałac przy ulicy Ogrodowej w Łodzi – dziś Muzeum Miasta Łodzi – był rezydencją jednej z najbogatszych łódzkich rodzin. Głową rodziny był Izrael Poznański, właściciel gigantycznej fabryki wyrobów bawełnianych. Przynosiła mu ona znaczne dochody, stąd stać go było na budowę niezwykle eleganckiej siedziby. Miała ona być zarówno wizytówką firmy jak i symbolem bogactwa i statusu społecznego całej rodziny. Aby jednak powstała tak imponująca budowla potrzeba było kilku lat pracy nie tylko budowniczych i architektów, ale również artystów, projektantów i konstruktorów.

Budowa każdego domu, nie tylko pałacu, jest zadaniem skomplikowanym i wymagającym wielu przygotowań. Zanim rozpoczną się jakiekolwiek prace trzeba ustalić jego kształt, wielkość oraz funkcje jakie ma on pełnić w przyszłości. Ważne jest również, aby plan budynku był zgodny z przepisami budowlanymi. Wskazują one na przykład jaka ma być szerokość otworów drzwiowych czy wysokość schodów oraz jak należy chronić go przed najgroźniejszym wrogiem, czyli pożarem.

Osobą odpowiedzialną za projekt domu jest architekt. Dba on o to, aby przyszły budynek był nie tylko wygodny i funkcjonalny, ale również po prostu ładny. Dawniej wygląd domostw zwykle uzależniony był od miejscowych tradycji, na przykład zamiłowania do konkretnego rodzaju dekoracji. Ważne było również dostosowanie rozwiązań budowlanych do panującego na danym obszarze klimatu. Inaczej bowiem budowano domy na terenach, gdzie zimy są łagodne, a lata ciepłe i słoneczne. Tam można było pozwolić sobie na duże okna, wewnętrzne dziedzińce czy płaskie dachy. Z kolei w miejscach, gdzie musiano liczyć się z długą porą zimową i obfitymi opadami otwory okienne zwykle były dużo mniejsze (aby dom było łatwiej ogrzać), a dachy spadziste i niezwykle solidne. Dzięki temu nie zbierał się na nich ciężki śnieg a mieszkańcom nie dokuczał deszcz.

Sytuacja w budownictwie powoli zaczęła się zmieniać wraz z pojawiającymi się nowinkami technologicznymi. Dzięki nim można było zapewnić wygodę w domu mimo niesprzyjających warunków klimatycznych. Ogrzewanie gazowe, kanalizacja wraz ze stałym dostępem do ciepłej wody, światło elektryczne – to wszystko nowoczesne rozwiązania z końca XIX wieku. Były one dostępne również w pięknej rezydencji Izraela Poznańskiego. Wybudowany ponad 100 lat temu pałac był zatem nie tylko perłą łódzkiej architektury, ale również przykładem niezwykle komfortowego i eleganckiego domu.

Odnajdź na rysunku figury geometryczne: owal, półkole, prostokąt i kwadrat.

Obok przestronnych sal, gustownych mebli oraz wysmakowanych dekoracji w pałacu można było podziwiać jeszcze wiele innych atrakcji. Jedną z nich było znajdujące się na wysokości drugiego piętra specjalne pomieszczenie nazywane „ogrodem zimowym” (lub „ogrodem palmowym”). Była to potężnych rozmiarów szklana kopuła, której elementy konstrukcyjne sprowadzono aż zza granicy. Pod nią, dzięki dużemu dostępowi światła i ciepła, hodowano różnego rodzaju egzotyczne kwiaty i rośliny. Dzięki nim mieszkańcy rezydencji i ich goście mogli cieszyć się zielenią nawet w środku zimy. Pałac, oprócz tej swoistej szklarni, posiadał również przepiękny ogród spacerowy. Miał on krótko strzyżone trawniki, barwne kwietniki (o geometrycznym wzorze), sztuczne jeziorko i dużą fontannę. Niestety oba ogrody w wyniku kolejnej przebudowy rezydencji zmieniły swoją formę. Dziś można podziwiać tylko fragment części spacerowej z zachowanym dawnym drzewostanem.

ciąg fibonacciego

Jednym z najpopularniejszych i szczególnie interesujących układów liczb jest tzw. ciąg Fibonacciego. Swoją nazwę zawdzięcza włoskiemu matematykowi, który w XIII wieku opisał zbiór, w którym każda z liczb jest sumą dwóch poprzednich. Wygląda on następująco: 0, 1, 1, 2 (=1+1), 3 (=1+2), 5 (=2+3), 8 (=3+5), 13 (=5+8), 21 (=8+13)… itd. Warto zauważyć, że jeśli podzielimy dowolną liczbę z tego ciągu przez liczbę ją poprzedzającą zawsze otrzymuje się wartość zbliżoną do liczby 1,618. Już starożytni matematycy zauważyli, że jest to proporcja bardzo często pojawiająca się zarówno w geometrii jak i w przyrodzie. Objawia się ona zarówno w różnych procesach (np. przyrostu drzew czy wypuszczaniu nowych pędów przez rośliny) jak i samych kształtach tworzonych przez naturę. Zgodnie z tym ciągiem układają się między innymi nasiona słonecznika, szyszki czy kolejne komory muszli ślimaka. W związku z jej powszechną obecnością proporcję tę nazwano „złotą” lub „boską”, a korzystanie z niej (np. podczas tworzenia planu budowli) miało być źródłem piękna i harmonii.

Podobne luksusy były niestety dostępne wyłącznie wąskiemu gronu najbogatszych ludzi. Mniej zamożni musieli zadowalać się skromniejszymi warunkami, co nie oznacza, że ich mieszkania nie były przytulne i urokliwe. Już bowiem ponad 2000 lat temu architekci odkryli, że prawdziwa uroda budynku niekoniecznie tkwi w bogactwie jego wykonania i wyposażenia. To odpowiednie rozmiary jego poszczególnych części, które wyznaczają poprawne proporcje przestrzeni, stały się przepisem na piękny i harmonijny dom lub świątynię. Zauważono wówczas również, że człowiek w naturalny sposób docenia formy, które są regularne i przypominają podstawowe figury geometryczne. Stąd stosunkowo często projektowano budynki, których stałą jednostką miary był np. kwadrat czy trójkąt równoboczny. Odpowiednie zwielokrotnienie danej figury mogło wyznaczać wielkość głównej komnaty, wysokość całego budynku czy kształt i rozmiar głównego motywu dekoracyjnego. Modułów, według których miał być budowany dom, szukano również w proporcjach postaci człowieka (przede wszystkim w stosunku długości głowy do całego ciała) oraz specjalnym układzie liczb. Wszystko to miało sprawić, aby budynek już na pierwszy rzut oka wydawał się harmonijny i przyjemny dla oka.

Do konstruowania swoich planów architekci mogli stosować nie tylko złoty podział, ale również jego graficzny odpowiednik. Przedstawiany jest on w postaci spirali, nazywanej też spiralą Fibonacciego. Zbudowana z ćwiartek coraz to większych okręgów mogła wyznaczać układ i wielkość najważniejszych elementów budynku. Układ jej proporcji można spotkać również w Pałacu rodziny Poznańskich, a dokładnie w dużej Sali Jadalnej, gdzie rozmieszczenie niektórych dekoracji (jak i kształt kilku z nich) wpisuje się w jej formę. Podobnie podział dłuższej ściany pomieszczenia na pięć części (wyznaczonych przez powtarzający się rytm okien) a krótszej na trzy, daje się wpisać we wspomniany ciąg Fibonacciego: 3, 5 (2+3), 8 (3+5).

Kominiek w sali jadalnej 
pałacu zaprojektowany jest w oparciu o ciąg fibonacciego

Nowoczesność, nowoczesność...

Tak wyglądały
pierwsze telefony

To, co jednak stanowi o wyjątkowości rezydencji Poznańskich, to nie tylko jej szczególna uroda. Wspomniane zostały już różnorodne rozwiązania techniczne (takie jak na przykład elektryczne oświetlenie czy ogrzewanie gazowe), które ponad sto lat temu świadczyły o niezwykłej nowoczesności i luksusie pałacu. Również spacerując po jego wnętrzach, oglądając muzealne ekspozycje, można natknąć się na wiele przedmiotów, które są świadectwem owego postępu. Do ich grona należy między innymi aparat telefoniczny.

Według dostępnej wiedzy pierwsze telefony pojawiły się w Łodzi w 1883 roku. Początkowo w całym mieście było niewielu ponad 10 abonentów. Doprowadzenie linii jak i sam aparat były bardzo kosztowne, więc na ten luksus mogli pozwolić sobie tylko najbogatsi. Zauważono jednak, że szybki dostęp do informacji i możliwość prowadzenia rozmów z klientami i instytucjami na odległość był bardzo pomocny w czasie dużego i szybkiego rozwoju przemysłu w mieście.

Przykładem aparatu telefonicznego z tamtej epoki jest aparat z około 1918 roku, pokazywany w Muzeum Miasta Łodzi w gabinecie dawnego właściciela pałacu. Ten duży przedmiot, wykonany z drewna i metalu nie przypomina używanych dzisiaj telefonów. Obudowa uformowana jest w kształcie prostopadłościanu. Z boku skrzynki znajduje się korbka z drewnianą rączką w kolorze brązowym. Na górnej ściance korpusu, znajduje się wyłącznik i wskaźnik napięcia, wykonany z niklowanego metalu. Słuchawka spoczywa na metalowych widełkach. Jej środkową część – uchwyt na rękę – wykonano z drewna. Na przedniej ściance aparatu umieszczono znak firmy z orłem polskim w koronie, na nim napis: "ZARZĄD POCZT I TELEGRAFÓW".

Urządzenia do przekazywania głosu ludzkiego na odległość zostały niezależnie zbudowane w drugiej połowie XIX wieku przez kilku wynalazców. Jednym z nich był Włoch Antonio Meucci, który zbudował rodzaj telefonu dla unieruchomionej chorobą żony. Jednak do historii i powszechnej świadomości przeszedł Alexander Graham Bell. W 1876 roku do amerykańskiego urzędu patentowego (gdzie zgłasza się nowe wynalazki), wpłynęły jednego dnia dwa wnioski. Dwóch wynalazców: Elisha Grayi oraz Alexander Bell ubiegało się o zastrzeżenie praw do konstrukcji telefonu. Dzieliła ich różnica kilku godzin, jednak ostatecznie to Bell wygrał trudną sprawę sądową, w wyniku której uznano jego pierwszeństwo. Dzięki temu założył i rozwinął pod swoim nazwiskiem pierwszą firmę telekomunikacyjną.

Zaprojektowany przez Bella telefon przewodowy jest stosunkowo prostym urządzeniem elektrotechnicznym. Nie mógł on jednak działać bez sieci połączeń i central, które umożliwiają zestawianie połączeń między aparatami. Sam aparat składał się z kilku podstawowych podzespołów, mikrofonu i głośnika (słuchawki) oraz dzwonka lub żaróweczki, które sygnalizują nadejście połączenia. W większości telefonów (poza najstarszymi modelami) znajduje się również klawiatura lub tarcza do wybierania numerów.

Najczęstszym rozwiązaniem w budowie telefonu przewodowego jest umieszczenie mikrofonu i głośnika w jednej obudowie (słuchawce), która jest połączona przewodem z główną częścią aparatu i opiera się na ruchomych widełkach. Podniesienie słuchawki z widełek, kiedy aparat dzwoni, powoduje przełączenie wewnętrznych styków kabli i przejście aparatu w tryb rozmowy. Odłożenie słuchawki po zakończonej rozmowie przełącza ponownie aparat w tryb oczekiwania na nadejście kolejnego połączenia.

Od najstarszego do najnowszego modelu telefonu

W początkach łączności głosowej nawiązanie rozmowy telefonicznej nie było tak proste jak dziś. Ówczesne aparaty nie miały ani klawiatur, ani tarcz z cyframi, a tylko korbkę i słuchawkę. Aby nawiązać połączenie należało docisnąć słuchawkę do widełek i pokręcić korbką – połączoną wewnątrz aparatu z niewielką prądnicą. Wytworzony prąd docierał do centrali telefonicznej i sygnalizował ruchem specjalnej klapki na pulpicie łącznicy, że któryś z abonentów chce rozpocząć rozmowę. Operator (telefonista) za pomocą klawiszy i przełączanych ręcznie wtyczek na tablicy rozdzielczej mógł połączyć się z dzwoniącą osobą i dowiedzieć z kim chce ona rozmawiać. Wówczas wsuwał wtyczkę aparatu wywołującego do gniazdka wywoływanego (końcówka każdego zainstalowanego aparatu posiadła w łącznicy swoją wtyczkę i gniazdko). Po połączeniu telefonista naciskał odpowiedni przycisk, który powodował dzwonienie aparatu u drugiego abonenta. Jeśli wywoływana osoba podnosiła słuchawkę, telefonista się wyłączał.

Centrala telefoniczna

Jak powstaje muzyka?

Tak wygląda Polifon w Muzeum Miasta Łodzi.

Otaczanie się nowoczesnymi przedmiotami, do jakich niewątpliwie jak na owe czasy zaliczał się telefon, miało nie tylko wymiar praktyczny. Często były one również traktowane jako symbol zamożności ich właścicieli. Jednak najbogatsi mieszkańcy Łodzi urządzali wnętrza domów w taki sposób, aby nie tylko pokazać swoje bogactwo, ale również tradycje oraz znajomość sztuk pięknych i muzyki. Salony dekorowano dużą ilością obrazów, rzeźb, a także pięknie zdobionymi instrumentami muzycznymi. Dużą popularnością cieszyły się również wszelkiego rodzaju automaty muzyczne i inne mechanizmy grające, które były ładne i praktyczne, bowiem grały znane i lubiane melodie.

Ich profesjonalna nazwa to automatofony – czyli rzeczywiste, prawdziwe instrumenty muzyczne, które dzięki pomysłowym mechanizmom same z siebie grają melodie zapisane na metalowych wałkach, płytach lub dziurkowanych taśmach.

Pierwsze pomysły, jak stworzyć przedmioty, z których bez pomocy człowieka będzie wydobywała się muzyka, pojawiły się już ponad 2000 lat temu. Budowano wówczas rzeźby zwierząt (ptaków, lwów itp.), które wydawały różne dźwięki. Działo się tak na skutek działania wiatru – wiejącego z odpowiednią siłą i z odpowiedniego kierunku – lub pod wpływem sprzężonego przez ciśnienie wody (np. w fontannach) powietrza. W ten sposób niektóre części rzeźb wprawiane były w drżenie, dzięki czemu powstawała prosta melodia.

Aby powstał dźwięk w każdym instrumencie muzycznym potrzebny jest jakiś „wibrator” (część drgająca), który tworzy fale dźwiękowe, jak również „generator”, który daje energię wprawiającą w ruch wibrator. Wibratorami mogą być różne pręty, rury, struny, membrany czy sam słup powietrza (w przypadku instrumentów dętych). Do generatorów, należą mechanizmy uderzające, szarpiące i sterujące ( na przykład słupem powietrza), jak również sztabki, smyczki i palce grającego.

bączek zabawkaZ bliższych nam przykładów „instrumentów” grających można wspomnieć o dziecięcej zabawce – wirującym wokół swej osi bączku. Dzięki jego bardzo szybkim obrotom powstają w jego wnętrzu silne prądy powietrza, które wprawiają w drganie sprężyste stroiki (metalowe pręciki) wywołując charakterystyczny dźwięk.

Dźwięk to fala rozchodząca się w powietrzu. Tak jak fala w wodzie ma grzbiety i doliny, tak fala w powietrzu ma zagęszczenia i rozrzedzenia. Dźwięki są wytwarzane przez wibrujące przedmioty. Te wibracje przekazywane są dalej i dalej, aż trafią do ucha.

Najpopularniejszym rodzajem współczesnego automatu muzycznego jest jednak pozytywka. Elementem wydającym dźwięk w jej mechanizmie jest stalowy grzebień, którego zęby – w zależności od swojej długości i ciężaru – wygrywają różne dźwięki (im krótszy ząb, tym dźwięk jest wyższy). Po uruchomieniu pozytywki zęby te są uderzane przez kolce obracającego się walca, który może być uruchamiany ręcznie (poprzez kręcenie korbą) lub mechanicznie (poprzez powoli rozwijającą się sprężynę). Dźwięk wydobywający się z pozytywki zależny jest od ilości zębów w grzebieniu, ich długości, rozstawionych na walcu wypustek oraz od szybkości jego obrotu. Wadą takiego rozwiązania jest jednak ograniczona długość i ilość melodii, którą pozytywka może odgrywać. Problem ten rozwiązano dopiero w drugiej połowie XIX w., a dokładnie w 1882 r., kiedy to została stworzona pierwsza płyta z zadziorkami. Była ona dużo lżejsza i mniej kosztowna w produkcji niż walec, dzięki czemu łatwiej można było ją wymieniać.

Jednym z przykładów tego rozwiązania jest automatofon zwany polifonem, czyli pozytywka płytowa wyprodukowana przez firmę Polyphon Musikwerke. Egzemplarz tego instrumentu znajduje się w zbiorach Muzeum Miasta Łodzi i jest prezentowany w ramach stałej ekspozycji w Saloniku Muzycznym. Ma on postać niedużej szafki, od przodu zamykanej przeszklonymi drzwiczkami. Przez ich szybkę można dostrzec pionowo zawieszoną, metalową płytę. Porusza się ona po nakręceniu (zwinięciu) korbą dość szerokiej sprężyny. Po uwolnieniu zapadki sprężyna powoli się rozwija, przekazując energię mechaniczną do systemu kół zębatych, wywołując obrót płyty. Za płytą umieszczono stalowy grzebień, w którego zęby uderzały zadziorki, wydobywając odpowiednie dźwięki. Jeśli melodia znudziła się słuchającym, mogli oni po prostu otworzyć drzwiczki i wymienić płytę na inną. Od tego pomysłu już krok prowadził do stworzenia innych urządzeń do odtwarzania muzyki, takich jak patefon, czy nieco młodszy gramofon.

Grzebyczek polifonu
Jak działa polifon.

• JAK DZIAŁA POLIFON •

JAK DZIAŁA POLIFON

• GALERIA ZDJĘĆ POLIFONU I REPLIKI W MUZEUM MIASTA ŁODZI •

Geometria mody

Takie suknie noszono w dziewiętnastym wieku

Początek XX wieku, czyli czas zakończenia budowy pałacu Izraela Poznańskiego, to moment pojawienia się wielu nowinek technologicznych. Wspomnieliśmy już o niektórych odkryciach i nowoczesnych urządzeniach (takich jak telefon, polifon czy gramofon). W samej Łodzi pojawiały się w tym czasie pierwsze latarnie elektryczne, na ulicach miasta jeździły już tramwaje, a wieczorami tłumy gościły na pokazach filmowych. Nowoczesność powoli trafiała również do dziedzin bliższych człowiekowi.

Przykładem może być ubiór, którego przemiany dotyczyły zarówno kształtu jak i procesu tworzenia. Najlepiej można to zaobserwować przyglądając się damskiej odzieży. Strój eleganckiej kobiety tamtych czasów był bardzo bogato ozdabiany ale również niewygodny, tak że trudno było czasem się w nim poruszać. W ciągu dnia nosiła ona na sobie kilkanaście części garderoby, począwszy od bielizny na którą składały się: pantalony (majtki z długimi nogawkami), halka gorsetowa, usztywniany metalowymi lub drewnianymi fiszbinami gorset, stanik gorsecikowy, dwie lub trzy halki (zwane wówczas spódnicami, ponieważ były ubiorem spodnim, noszonym pod suknią) oraz pończochy wiązane powyżej kolan. Na sam wierzch ówczesna kobieta zakładała długą, sięgającą do samej ziemi sukienkę, najczęściej zdobioną haftem, falbanami lub plisami. Dawne ubrania posiadały również niezliczoną ilość guziczków – guzikami zapinane były bowiem wszelkie rozcięcia przy rękawach i kołnierzach, kamizelki, rękawiczki, a nawet buty. Aby uszyć kompletny strój trzeba było zatem przeznaczyć na niego wiele metrów materiału, tasiemek, koronek, guzików, plisek, co składało się ostatecznie na jego znaczny ciężar.

Ubranie, złożone z tylu warstw oraz ozdób, zwykle było nie tylko niewygodne, ale również bardzo drogie. Poza zakupem materiału i dodatków do sukni trzeba było również zapłacić za pracę krawcowej (a czasem nawet kilku krawcowych), która szyła cały strój. Dziesiątki szczypanek, zakładek, plisek i guzików było ręcznie przyszywanych. Jeśli używano szwów maszynowych, to przykrywano je z wierzchu haftem lub ściegami krzyżykowymi. Praca przy jednej sukni trwała wówczas wiele godzin, a poprzedzały ją równie czasochłonne przygotowania. Zanim bowiem krawcowa przystąpiła do odszycia sukienki najpierw musiała dokładnie wymierzyć osobę, dla której wykonywała zamówienie. Później zaś tworzyła wykroje – czyli szablony według których była krojona (wycinana) tkanina. Następnie przychodziła kolej na fastrygowanie (tymczasowe zszywanie części materiału), odprasowywanie, przymierzanie i dopasowywanie stroju. Od czasu złożenia zamówienia przez klientkę-elegantkę do momentu zakończenia szycia mogło zatem minąć kilka dni, a nawet tygodni, jeśli sukienka miała być wyjątkowo ozdobna.

Aby strój kobiecy nie był tak szkodliwy dla zdrowi wielu lekarzy i higienistów pod koniec XIX w. zachęcało do jego reformowania (przekształcania). W 1882 r. w Londynie utworzono nawet specjalną organizację („Rational Dress Assoctiation”), która poprzez różne publiczne odczyty zachęcała do zmniejszenia ogólnej wagi odzieży i jej ucisku na rzecz większej swobody ruchu i higieny. Jej członkowie dobitnie żądali zrezygnowania z noszenia przez kobiety gorsetów (które zwykli nazywać „żebrościskami”). W zamian proponowali wygodną i elastyczną bieliznę, a nawet noszenie spodni. Tak naprawdę jednak realne i trwałe zmiany w damskiej (ale i również męskiej) garderobie pojawiły się jako naturalne następstwo nowych warunków życia. Nowe formy pracy (coraz częściej podejmowanej również przez kobiety) czy aktywność sportowa wywołana między innymi modą na bicykle – czyli ówczesne rowery – wymagały bowiem zupełnie innego niż dotychczas stroju.

NARZĘDZIA I PRZYBORYDO KROJENIA I SZYCIA

Sztukowanie – łączenie skrawków materiału z używanego już ubrania w większą całość, potrzebną na uszycie nowej odzieży


Nicowanie – odnawianie odzieży poprzez ponowne jej zszycie, tak aby wierzchnią warstwą była warstwa poprzednio wewnętrzna (przekładanie materiału z lewej strony na prawą)


Cerowanie – uzupełnianie dziury w odzieży poprzez naszywanie nitek w splocie imitującym splot całej tkaniny.


Łatanie – naszywanie na dziurę skrawka materiału (łaty).

• DAMSKA SUKNIA PREZENTOWANA W MUZEUM MIASTA ŁODZI •

DAMSKA SUKNIA PREZENTOWANA W MUZEUM MIASTA ŁODZIPrezentowana w ramach muzealnej ekspozycji damska suknia jest przykładem ubioru reformowanego (po zmianach). Wykonana została z eleganckiej, jedwabnej tkaniny w kolorze ciemnozielonym, nazywanej szantungiem. Wewnętrzna (lewa) strona materiału jest miękka i miła w dotyku, z kolei zewnętrzna (prawa) pokryta jest drobnymi zgrubieniami (supełkami nitki z wątku) przez co jest bardziej szorstka. Krój sukienki dawał stosunkowo dużo swobody w ruchu – szeroka spódnica posiadała tylko niewielki tren (wydłużoną część tylną), a talia – nieco obniżona od przodu spiczastym wcięciem – nie była zbyt wąska, dzięki czemu sukienkę można było nosić nawet bez gorsetu. Czarna aksamitna tasiemka wykańczająca rękawy i wysoki kołnierz (stójkę), rząd guzików, plisowania przy rękawach i dole sukni – wszystko to składa się delikatną dekorację stroju.

Stroje, które w swoim kroju były coraz bardziej swobodne i nie wymagały idealnego dopasowania do sylwetki otworzyły drogę do masowej produkcji ubrań (tzw. konfekcji). Produkowana przez fabryki i manufaktury odzież powstawała na podstawie powtarzanych wykrojów. Dzięki nim dany model garderoby można było szyć w różnych rozmiarach. To rozwiązanie stało się bardzo popularne, ze względu na niską cenę i dostępność (taką odzież można było po prostu kupić w sklepie, a nie zamawiać w salonie krawcowej).W pierwszych dekadach XX wieku konfekcja niemal całkowicie zastąpiła ubrania szyte u krawca. Dziś już rzadko kiedy korzystamy z jego usług, przez co w zapomnienie odchodzą takie słowa jak „sztukowanie”, „nicowanie” czy „cerowanie” odzieży.

O projekcie

Czy malarz powinien znać się na fizyce? I czemu matematyka nie nazywać artystą? Wydawać by się mogło przecież, że natchniona sztuka to przeciwny biegun logicznego myślenia i naukowych dysput. Może jednak udałoby się znaleźć pomost pomiędzy tymi pozornie odległymi dziedzinami?

 

Projekt "Nauka (dla) sztuki" zrealizowany przez Muzeum Miasta Łodzi niesie ze sobą właśnie takie możliwości. Poprzez szereg warsztatów, publikacji oraz skonstruowanie niekonwencjonalnych pomocy dydaktycznych, staramy się przekonać naszych najmłodszych gości do tego, że to dzięki matematyce mamy piękno i sztukę - sztukę, której owoce często są nam równie niezbędne w życiu codziennym jak wzór na pole kwadratu. Projekt "Nauka (dla) sztuki to także odpowiedź na szkolne trudności związane ze zbyt małą ilością czasu na zrealizowanie podstawy programowej oraz nieprzemijającą potrzebę, aby w muzeum móc coś dotknąć.

 

Za nami już warsztaty i tygodnie pracy studentów Politechniki Łódzkiej, którzy pod okiem fachowców tworzyli repliki i makiety wybranych eksponatów ze zbiorów Muzeum Miasta Łodzi. Gotowe pomoce dydaktyczne, przystosowane również do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku i słuchu, są na stałe dostępne w ramach muzealnej ekspozycji. Można je oglądać, badać i używać nie tylko podczas zwiedzania, ale również podczas warsztatów dla dzieci i młodzieży, które na stałe weszły do programu edukacyjnego Muzeum Miasta Łodzi.

 

W ramach programu "Nauka (dla) sztuki" proponujemy także udział w warsztatach tematycznych dostosowanych do różnorodnych grup wiekowych oraz odbiorców o szczególnych potrzebach edukacyjnych. Podczas zajęć uczestnicy mogą w przystępny sposób poznawać różnorodne zagadnienia z zakresu nauk ścisłych, powiązane z wybranymi przykładami ze sztuk plastycznych i muzyki. Ponadto dla wszystkich biorących udział w programie "Nauka (dla) sztuki" mamy egzemplarze zeszytu edukacyjnego z zagadkami i zadaniami dla najmłodszych.

O Pałacu

Muzeum Miasta Łodzi jest placówką interdyscyplinarną, kolekcjonującą obiekty zabytkowe z wielu dziedzin życia społecznego, historii, kultury
i sztuki miasta oraz księgozbiór fachowy, ze szczególnie wartościowym zbiorem druków związanych z Łodzią. Dotychczasowa działalność programowa pokazuje, że zarówno wystawy historyczne, a zwłaszcza te z zakresu sztuki, jak i wydarzenia artystyczne, które wychodzą poza zasięg lokalny powodują, że Muzeum jest postrzegane jako placówka otwarta, która cały czas wychodzi na przeciw oczekiwaniom społecznym i zabiega o swoich sympatyków. Odtworzone zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem wnętrza pałacowe z częściowo zachowanym wyposażeniem i wystrojem pełnią rolę ekspozycyjną i użytkową (np. sala koncertowa). Poza fasadowością imprez i wydarzeń artystycznych trwa praca, o której odwiedzający Muzeum nie mają zbyt dużego pojęcia, choć jej rezultaty widoczne są na każdym kroku. Efektem tych prac są wystawy, wydawnictwa, przeprowadzone prace konserwatorskie oraz pozyskane, zinwentaryzowane i opracowane obiekty powiększające muzealne kolekcje.

 

Muzeum Miasta Łodzi ma swą siedzibę w jednym z najbardziej efektownych budynków Łodzi, dawnym Pałacu Poznańskich. Pałac wraz z ogrodem usytuowany jest w północnej części miasta, w bliskim sąsiedztwie budynków fabrycznych i domów robotniczych. Wraz z nimi tworzy zespół fabryczno-rezydencjonalny. Początek tej monumentalnej budowli dał narożny, piętrowy, murowany dom mieszkalny o ściętym narożniku wraz z wolno stojącymi zabudowaniami – parterową farbiarnią, drewnianymi budynkami gospodarczymi, placem i ogrodem, które Izrael Poznański zakupił w 1877 roku. Nieruchomość >z czasem zmieniała się w kompleks pałacowo-ogrodowy, kilkakrotnie przekształcany w miarę zmieniającego się statusu społecznego rodziny Poznańskich. Budowa rezydencji, często porównywanej do paryskiego Luwru, służyła łódzkiej burżuazji przemysłowej do osiągnięcia prestiżu i utrwalenia swojej tożsamości.

Do pobrania

Domy z liczb - pobierz scenariusz zajęć
Nowoczesność, nowoczesność... - pobierz scenariusz zajęć
Jak powstaje muzyka? - pobierz scenariusz zajęć
Geometria mody - pobierz scenariusz zajęć
Nauka dla sztuki - pobierz zeszyt edukacyjny